|
|
|
KOSMICZAK |
|
|
|
|
|
|
|
Zima |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
„teraz
zamknij oczy
spadnie śnieg
zgasi zielone płomyki drzew
wieżę czerwoną
pod śniegiem
jest noc
z błyszczącym zegarem na szczycie
sową krajobrazu”
Jak styczeń zachlapany, to lipiec zapłakany, a kiedy w styczniu lato, w lecie zima za to.
Gdy trawa w styczniu nie zmarznie, to się w sierpniu spali.
Kiedy styczeń najostrzejszy, tedy roczek najpłodniejszy.
Styczeń mrozi, lipiec skwarem grozi.
W styczniu może każdy zrozumieć, co za rok będzie, bo gdy pogodny początek, środek i koniec tego miesiąca będzie, tedy i rok dobry będzie.
Gdy wiatr ostry w lutym wieje, to gbur (gospodarz) dobrą ma nadzieję.
Kiedy luty pofolguje - marzec zimę zreperuje.
„Stałem u furty do ogrodu,
Mróz szarzał jak duch we śnie,
Już oczy dnia wśród zimy chłodu
Zaćmiły się boleśnie.
Gałązki niebo kratkowały
Jak struny z lir wydarte.
Jeno przed kominkami cały
Ród ludzki pełnił wartę.
Szorstki krajobraz jawił mi się
Leżącym trupem Wieku,
Kryptą strop, który nad nim wisi,
Wiatr zawodzeniem jęku.
Nasion nie tuli ziemia goła –
Zeschły się albo zgniły.
I zdał się każdy duch dokoła,
Jak ja, wyzuty z siły (...).”
„(....) A mnie do gwiazd północnych.
Słychać zgniecione trawy jak bąki u twych kolan.
Brzęczą mi drogi, szybują do konstelacji obcych.
Szybują konstelacje, mistyczne zodiaki. Przystaję –
wędrówka moja uchodzi o kiju wspomnień – ślepa.
Pod maską nieba – jak bożka z zapachu innych krain,
nad sępy wrogich obłoków, nad moją samotność i przepaść”.
Śnieżna cisza
Stoi wokoło śnieżna cisza
W tym roku zima taka obłudna
W lutym puchowe gwiazdki wiesza
Jakby dziś był któregoś grudnia
Śnieg zda się dla mnie taki cichy
Jakby na palcach tutaj biegł
Puchem napełnia dolin kielichy
Jak dobry gospodarz, gdy do domu wszedł
Przybył na Ziemię z błyszczących gwiazd
Otulić puchem, ucieszyć dzieci
Wkrótce nadejdzie jego czas
Ślad po nim będzie w kałużach świecić
Posypało
Posypało już od rana
Gwiazdeczkami leciutkimi jak puch
Znowu zima kocha nas
Tworząc obraz tęczy snów
Gwiazdki ścielą się na ziemię
Przystrajają szyby w oknach
Piękne czapy wszystkim drzewom
Założyły, niech nie mokną
Ulepiły też bałwana
Ku uciesze wszystkich dzieci
I pierzynką otuliły
Słonko, co bledziutko świeci
Świat wybielił się od razu
Jak rozlane białe mleko
Zima długo u nas będzie
Bo do wiosny jeszcze daleko
Póki radość żyje w nas
Zawirowało białym puchem
Okryło wszystko niczym pierzynką
Śnieżne gwiazdki migoczą
Tego roku u nas zimą
Nagie drzew gałęzie
Pora zimna i śnieżna
W biały puch ubrała
Błyszczą jak noc gwiezdna
Wszystkie szyby w oknach
Kwieciem posypało
Wielkie czapy śniegu
Drzewom powkładało
Miękka śniegu pościel
Kładzie się na ziemi
Śpią na niej zwierzęta
Wraz ze swymi młodymi
Kulig pędzi bezdrożem
Konie parskają wesoło
Tylko śmiech podróżników
Echem rozlega się wkoło
Dzieci na saneczkach
Z górki zjeżdżają
Inne lepią bałwany
Tyle śniegu tu mają
Psotnik wiatr ochoczo
Roznosi śnieżny puch
A mróz bezlitośnie
Szczypie palce rąk i nóg
Biało, czysto na świecie
W ten grudniowy czas
Cieszmy się więc śniegiem
Póki radość w nas
Za oknem
Za oknem pięknie sypie śnieg
Delikatne płatki wirują w powietrzu
Wiatr wygrywa etiudy w konarach drzew
A płatki tańczą . . . tańczą . . .
Drzewa kryte białym puchem
Z wielkimi czapami na głowach
Piękna zimo otulasz nas
Swoją miękką, śnieżną pierzynką
Tak cudownie jest pod nią śnić
Więc śnię . . .
Wokół pełno śniegu
Wokół pełno śniegu
Świat wybielił swe lico
Białe szaty przywdział
Cisza dźwięczy wszechświata tajemnicą
Czas ulepić bałwana
W butach i w kapeluszu
Nos przykleić z marchewki
Śniegu nasypać do uszu
Dla ptaszków zrobić karmnik
Z chlebem i ziarnami
Żeby nie odleciały
Niech pozostaną z nami
Pokłonić się cichym drzewom
W śnieżnych puchowych czapach
Z płatkiem śniegu pofruwać
W płuca wpuścić mroźny zapach
Leżą zwierzęta w śniegu
Niby w białej pościeli
Zaglądając do domów
Zdziwione, że my nie w śnieżnej bieli
A zimowa panienka
Z wiatrem puszcza się w tany
Gdzie brzdąc zjeżdża na nartach
A mróz ze światem zakochany
Luty stały - latem upały.
W lutym aura burzliwa - wiosna rychliwa.
W lutym wody wiele - w lecie głodne i cielę.
Marzec: czy słoneczny, czy płaczliwy - listopada obraz żywy.
Na świętego Grzegorza (12 marca) idzie zima do morza.
Nie ma w marcu wody, nie ma w kwietniu trawy.
W marcu - gdy grzmot na lody spada, w lecie grad zapowiada.
W marcu gdy kto siać nie zaczyna - dobra swego zapomina.
W marcu jak w garncu.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Bo największe szczęście w życiu-kochać i być kochanym |
|
|
|
|
|
|
|
kontakt przez E-mail |
|
|
|
|
|
|
|
Wiersze |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
chat-chacik |
|
|
|
Odwiedzilo mnie 1175600 odwiedzającyDzieki |